Paulina&Michał
16 Nov ’17
To był termin zaplanowany na wytchnienie. Czas na reset i odpoczynek, próba chociaż skierowania uwagi na najbliższych i założenie kompresu na oczy i kręgosłup. Do czasu. Do chwili, gdy spotkałem się z Pauliną i Michałem i wiedziałem że błyskawicznie się zrozumieliśmy. Mamy podobną energię, ja mam pełną swobodę a Oni będą się ze mną swobodnie czuli. Bez wahania przyjąłem wezwanie i zamieniłem wypoczynek na dobry uczynek 😉 Na spotkaniu powiedzieliśmy sobie dużo o sobie. Fajnie, że Paulina i Michał to zapamiętali. Moje odczucia, spojrzenia, sposób widzenia świata. Dlaczego lubię tą pracę i dlaczego nie lubię urywać tych znajomości. W zasadzie obserwacji ich naturalnego urywania. Wędrując poślubnie po górach rozmawiali między sobą o tym. To cudnie, że zapadły im w pamięci moje słowa, emocje i spostrzeżenia. A co do samego ślubu to wrzesień nie rozpieszczał pogodą, chociaż nie padało. Dzięki temu dane nam było przeżyć wspaniałą akustyczną biesiadę na ogrodzie w wykonaniu multiinstrumentalisty i DJ-a w jednym – Pana Marka, który jak się okazało, jest rezydentem w Tuszkówce. To był ostatni weekend tego roku, gdzie zabawa mogła się odbywać na otwartej przestrzeni. Nawet najtwardsi i najbardziej dogrzani rozumieli, że to ostatki. Lato padło, hiszpańskie Despacito również 😉
Paulino, Michale – serdeczne pozdrowienia i do rychłego zobaczenia 😉