MENU
MENU

Julita&Kuba – Szklarnia Grodzisk

Przychodzi maj. Zaczyna pachnieć Saska Kępa. Spotykasz się tam z fajnymi, energetycznie zakręconymi ludźmi na sesji narzeczeńskiej LINK I wszystko pięknie płynie. Rozmowa się klei. Dziewczyna tego fajnego faceta (Pana Młodego) jest roześmiana i wesoła. Pan Młody też 😉 Wiosna w pełni, świat po zimie wybuchł tysiącem kolorów. Myślisz – żyjemy! Wchodzę w to. To to, to sezon. Mocny, intensywny i oszałamiający jak zapach bzu, co zewsząd do nozdrzy dobiega. I nagle. Ona. Panna Młoda gubi w szuwarach, w pozującym zatraceniu bardzo drogie okulary przeciwsłoneczne. To ostatni akcent sesji. Łapiesz się za głowę. Głowa mała 😉

Mija 5 miesięcy i spotykacie się znów. Tym razem już na głównej uroczystości. Efemeryczne w tym okresie słońce (1 października to już nie czerwcowe słońca wywyższenie), a dzielnie mu się od rana chce. I wszystko wpada znów na dobre tory. Kuba podekscytowany, poddenerwowany (właściwe podkreślić, niewłaściwe skreślić) gada jak najęty. Skąd to znam? Też tak mam. 😉 Jedziemy do Julity. Ona już czeka, jak grecka westalka. Znów się mylę, (cóż za zawód) – bo nie na mnie 😉 Zjawia się ten rozgadany gość z bukietem w dłoni. Oczy Julity błyszczą. Myślę, kurcze – jak jej powie – Kocham Cię, to się łzami zaleją! Jedziemy do kościoła. Wiecie co się tam wyprawia? Zrobili to!

Nie piszę już dalej… Popatrzcie na zdjęcia 🙂

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


© SLUBNESTUDIO 2024