Kasia&Adam – Forteca Kręglickich
O historii tej miłości już pisałam w poprzednim poście z dachów Warszawy. Zatem będzie raczej krótko – będziecie mieli więcej czasu na obejrzenie tego DOŚĆ długiego wpisu.
To był mój ostatni ślub w tym roku. Wrzesień tym razem dotrzymał słowa i słońce otulało nasze twarze. Było na tyle łaskawe, że w najważniejszym momencie, podczas przysięgi, zaświeciło z całej siły i oświetliło Kasię i Adama niczym głównych bohaterów w teatrze. Były łzy wzruszenia ( przyznam się, że moje też…. ) i ogrom śmiechu. Kasiu, pamiętaj “nie martw się” ( to Kasia usłyszała od kilkuletniego chłopca, który podawał obrączki, kiedy zobaczył, że Kasia zanosi się łzami ). Później była już tylko czysta zabawa i szaleństwo – jak na wesele przystało. Przecież chodzi o to, by cieszyć się tym dniem do upadłego 🙂
Zapraszam zatem na eksplozję emocji.
To malutki prezent dla Was, Kasiu i Adamie – taki świąteczno-noworoczny. Tulę Was mocno. Niech Wam się dobrze wiedzie w tym Hong Kongu, a ten wpis trochę zabije tęsknotę 😉
E.