Wspaniali Ludzie

Tak przewrotnie zacznę może od końca. Aby był koniec, musi być też początek. W tym przypadku początek rozszerzonego, długiego weekendu. Ten koniec dla mnie był środkiem, a początek znajdował się długo przed linią Start 🙂 Jeśli wystarczy już Wam tego mało zrozumiałego wstępu, rozpoczęcia – to zaczynamy od nowa 🙂

Sezon wiosenno-letni rozpocząłem pięknym ślubem w marcu, tak przynajmniej, na wiosenny, ze względu na pogodę go zaklasyfikowałem. Jednak ten szalony, główny ciąg zdarzeń zaczął się dla mnie poprzedniego weekendu w Wilnie, do którego niebawem wrócę, a teraz skupimy się na jeszcze gorących klatkach z minionego czwartku, gdzie tym razem, dla zmyłki pojechałem sobie pociągiem, aby popatrzeć, poodpoczywać od kierownicy i pozaglądać ludziom w oczy. Rzecz się działa nieopodal Rzeszowa, u ludzi, którzy dysponowali nieprzebranymi wprost zasobami pozytywnej energii, a ja ledwie odwykłem od pięknych, wileńskich klimatów, wpadłem w sidła szalonej, przepozytywnej ślubnej kompanii, gdzie Ewa i Przemek – Młoda Para, grali główne skrzypce.

Na ślub pojechałem ze sprawdzoną ekipą, świetnych fachowców o wdzięcznej nazwie Czarodzieje Wspomnień, z nimi zawsze jest wesoło, profesjonalnie i na wysokim poziomie. Bardzo lubię z nimi pracować, bo dogadujemy się świetnie a podobno mało jest ze mną pracy przy montażu filmu w postprodukcji 😉 Na miejscu, w Rzeszowie, hotelowe życie ponownie. Następnie podróż busikiem do Sokołowa, oczekiwanie na środku miasteczka, jak w filmie “Zmróż Oczy”. Przypomniały mi się czasy podróży po Polsce wszystkim, co parło w pożądanym kierunku. To był wstępniak do kalejdoskopu wydarzeń, poznania Przemka i Ewy, ich świadków, siostry i brata. Całej masy fajnych ludzi. Takie otwieranie sezonu, gdzie to wielkie bum było w Wilnie, to ja szanuję (parafrazuję) 😉

Tymczasem odklejam się od klawiatury, wrzucam w ten teaserek kilkanaście skondensowanych fot, aby dać przedsmak tej energii. Pozdro i do zobaczenia na Wyspach (Bergamutach) ! 🙂