Na bardziej osobiste, emocjonalne słowa – jeszcze przyjdzie czas. Na razie ocieram krople potu z czoła po weselu Julii i Pawła. Od pierwszych chwil działo się mocno. Przygotowania, druhenki, drużbanci. Przyjaciele, koleżanki. Flower Boys. Ksiądz udzielający ślubu w szpalerze drzew w ogrodowej alei. Światło. Ono grało pierwsze skrzypce. Miało go nie być, ale przyszło. Z wiatrem pod rękę przyszło… a gdybym był światłem – nie mógłbym odmówić sobie u nich obecności…
To miał być teaser, krótki set zdjęć z pierwszego pakietu. Te są nawet nie zbyt dokładnie wybrane. Po prostu gdzie spoglądam jest klatka. A to promień światła, a to kompozycja, czy też ulotny gest. Wracam tym wpisem do blogowania. Jak za dawnych czasów, gdy przeżywałem z Parą ich dzień pieczołowicie składając wpis według zasad storytellingu. Tak by uczucia się przypominały i łzy po policzkach ponownie spływały…
Dziękuje za wszystko….





























































































































































































































































