Golden Rays
9 Jan ’16
Od zawsze marzyłem o pracy z materiałem zdjęciowym w takim komforcie. Coś w rodzaju dojrzewalni, leżakowni dla dobrego wina. W przypadku sesji komercyjnych to raczej niemożliwe. Jak sami pewnie wiecie, wszyscy dzisiaj chcą dostać, zobaczyć zdjęcia najlepiej już jutro. Pracuje się pod presją czasu. Według algorytmu – jak największa ilość skupienia i poświęcenia, w jak najkrótszym czasie, z jak największym oddaniem projektowi. Efektywność.
Więc w zupełnym już komforcie, przy tym wpisie, pośród prószących niemrawo zimowych śnieżynek – wracam do kapryśnego lipca roku ubiegłego, gdy dni wietrzne, z czarnym, pochmurnym niebem, mieszały się ze słonecznymi. A my odpoczywaliśmy, na krótko wyskoczywszy nad niestabilne pogodowo polskie morze.
Pierwsze dwa tygodnie lipca, wtedy dopada mnie ostatnimi laty mała melancholia. Może z racji przypadających wtedy moich urodzin, może z powodu żalu, że dni bezpowrotnie dłuższe już nie będą, a mi zwykle to dochodzenie do szczytu przesłania praca i zanim złapię jakiś oddech, przegapiam to tajemnicze wspomnienie radości z zakończonego roku szkolnego. Już jestem po drugiej stronie półrocza i z oddali słychać blednące odgłosy świętowania nocy świętojańskiej.
Ech.
Piękne, z dala od wszelkiego zgiełku...
dziękuje J
Piękne, z dala od wszelkiego zgiełku...
dziękuje J