Pamiętam te chwile (uwaga, nadchodzą irytujące zdania wielokrotnie złożone), gdy dojrzałą wiosną, jak już ciepło było na świecie, chodziłem po szkole podstawowej z tornistrem na plecach do mojej mamy do pracy. Szło się wtedy 3-4 km przez miasteczko, przez lasek zwany Gliniankami, do biura przy małym zakładzie produkcyjnym, który specjalizował się w gumowych zabawkach, które tak głupio piszczały. N ...
Wydaje się, że w tym roku nasz ogrodowy klimat wczesnowrześniowego wieczoru, z domieszką zaawansowanej nocy przetrwał niemalże do świątecznego przesilenia grudniowego. Tak się tylko wydaje, bo wierzba skapitulowała jakiś tydzień, może dwa tygodnie temu. Podziwiam ją za to. Jest to moja ulubiona forma roślinna, niebywale witalna i pozytywna, pomimo melancholijnych z nią konotacji ;) Kiedyś bardzo l ...