MENU
MENU

Weronika&Marek – Violinovo

Ten rok obfitował w piękne emocje, historie miłosne. Jak miło móc uwieczniać jeden dzień z życia dwojga ludzi wśród innych, bliskich im osób. Z końcem lipca trafiłam do Weroniki i Marka. Jechałam z Olsztyna do Warszawy pełna nadziei na ten dzień, słuchając głośnej muzyki, z rozwianymi włosami, zastanawiałam się co ten dzień przyniesie. Okazało się, że przyniósł uniesienia serca podczas jednej z piękniejszych Mszy na jakich byłam, dzięki wspaniałej oprawie muzycznej, okraszonej nieziemskim światłem wpadającym przez nietypowe okna kościoła. Było wiele wzruszeń i uśmiechów, które sprawiają, że palec na migawce częściej się zgina, a ja chowam roześmianą twarz za aparatem. Po ceremonii wsiadłam z powrotem w swoją Malinę i pomknęłam w stronę dzikich ostępów okolic Węgrowa/Łochowa. Znam te miejsca. Niedaleko planowaliśmy swoją przyszłość, acz ona zadrwiła z nas i przyniosła nam zmianę zdania, skierowała nasz wzrok na północ. Jechałam wąskimi, pustymi drogami, coraz częściej zastanawiając się, czy nawigacja nie wyprowadzi mnie nie w to pole co trzeba. Jednak obawy znikły, gdy zobaczyłam znak “to tu”, a moim oczom ukazał się obrazek sielski, jakby wymarzony na ten upalny dzień. Tego dnia miłość i wzruszenia przeplatały się z nieustającymi tańcami. Pocałunki z podnoszonymi do góry rękami na parkiecie. Delikatne światło zachodzącego słońca w kolorze lipowego miodu, z ostrym światłem lamp bez przerwy wyzwalanych na sylwetki weselników podczas szalonej zabawy.

Ja także oszalałam. Zdjęć jak zwykle dużo za dużo. Ale zawsze chcę pokazać to, co także mi towarzyszyło podczas dnia ślubu. cały wachlarz emocji. Od ciszy po huk. Od wzruszenia po nieustającą zabawę. Mam nadzieję, że to mi się udaje… 🙂


© SLUBNESTUDIO 2024