Kwiecień 2018
Przyklejają się palce do migawki, do spustu migawki. I znów odkryłem w zalewie słów nowe znaczenie, przy rozkładaniu myślenia i widzenia na nowe formy – spust migawki. Spust, rozpust, odpust. Innym słowem, wartki potok wyobraźni.
Kwiecień przyniósł rozpoczęcie sezonu z przytupem. Z gorącym latem w miejsce wiosny, sprawy przyspieszyły z kopyta. Próbuję zatem odkleić palce od spustu migawki, od pokręteł i suwaków, które czynią Wasze rawy, takimi, jakie je widzicie. Świat podzielił się na wyjazdy do pracy. Na nocowanie w biurze, po nocnym powrocie, w przyczepce. Na spacery po polach i łąkach w przerwie z suwakowym szaleństwem. Jest pięknie. Lepiej bym sobie tego nie mógł wymarzyć. Zmęczenie, to nieuniknione, łatwiej jest niwelować i odbudowywać energetyczny potencjał. Wciąż świeci słońce. Pojawiają się burze. Do świadomości przenikają wspomnienia z dzieciństwa wraz z chwilowym wyciszeniem i dochodzącymi do świadomości zapachami oszalałej, letniej wiosny. Lubię je łączyć z muzyką, którą tu słucham. Z rawami, które tu obrabiam. Z telefonami, które stąd wykonuję. Moja praca kompletnie mi się już podoba. Introwertyczny ekstrawertyzm znalazł sobie idealne gniazdko. Wyskakuję z przyczepki w świat, rzucać się w wir wydarzeń, ślubnych tańców i emocji. Miksuję później przywiezione frukty z wspomnieniami własnymi, Waszymi, muzyką i zmęczeniem. Wychodzi z tego fajny melanż, tak bardzo go lubię.